Czytaj także:
Wychowanie religijne to jedyne, co różni przedszkola katolickie od innych tego typu placówek. Dostać się do nich trudno. Niektórzy rodzice zapisują dziecko jeszcze przed urodzeniem.
- Przedszkola katolickie dostają od miasta niższą dotację na dziecko niż przedszkola publiczne -mówi Ewa Kobyłecka z miejskiego biura edukacji. - W tym roku jest to 75 proc. tej kwoty. Placówki te organizacyjnie nie są z nami związane, a nadzór merytoryczny ma nad nimi kuratorium.
Opłaty są wyższe niż w przedszkolach publicznych (wynoszą ok. 400-600 zł). Natomiast rozkład dnia i dobór zajęć zarówno tych obowiązkowych, jak i dodatkowych, są takie same jak w innych przedszkolach. Wszędzie jest rytmika i gimnastyka, nauka obcego języka, a także tańce, zajęcia umuzykalniające i inne. W wielu katolickich przedszkolach dzieci rozpoczynają dzień krótką modlitwą. W placówkach tych z dużą pieczołowitością celebrowane są wszelkie święta. Wychowawcy starają się też o integrację całych rodzin - często organizowane są zajęcia pokazowe, spotkania dla rodziców.
- Zapisanie dziecka do katolickiego przedszkola to świadomy wybór - mówi szefowa jednej z takich placówek. - Przed przyjęciem rodzicie wypełniają specjalną ankietę, w której pytamy o stosunek do religii i jej praktyk.
Ale nie jest to regułą. - U nas decyduje pierwszeństwo zapisu - mówi siostra Laura, michalitka z przedszkola w Ursusie.
Do przedszkoli katolickich dostać się trudno. Na Ursynowie podczas ostatniej rekrutacji było ponad troje dzieci na jedno miejsce. Ciasno jest też w Ursusie. - Chętnych jest ponad dwa razy tyle - mówi s. Laura. - Dlatego niektórzy rodzice zapisują do nas dziecko jeszcze przed jego narodzinami.
Źródło: Rzeczpospolita